środa, lipca 31, 2013

"I co, znów wtopili?"


Nowy sezon, nowe nadzieje. Arka ma awansować do ekstraklasy a na swoim stadionie rozjeżdżać rywali niczym walec mrówkę. Bez litości, bez taryfy ulgowej. Tak, by kibic żółto-niebieskich wychodził ze stadionu zadowolony. W przeciwieństwie do minionego sezonu, gdy kibic najczęściej był świadkiem scenariusza, o którym poniżej.  >>>>


Zbliżało się sobotnie popołudnie. Pełen wiary kibic już w drodze na stadion czuł atmosferę zbliżającego się piłkarskiego święta.


Sprytny kibic kupi sobie karnet na cała rundę. Mniej sprytny kibic kupi sobie taniej bilet wcześniej. Najmniej sprytny kibic kupuje bilet w dniu meczu.


Straż jest. Pogotowie jest. Tylko policji nie widać. Ale po co przy stadionie policja? Toż wiadomo, że wszyscy kibice na meczu zachowują się jak aniołki :)


Do meczu jeszcze sporo czasu. Można rozwiązać krzyżówkę, podrapać się po głowie albo podziwiać piękne niebo nad stadionem.


Najpierw trzeba jednak rozwiesić flagi. Żeby panowie fotoreporterzy mieli piękne tło.


Mecz z liderem a kibiców lidera w sektorze gości ani widu ani słychu. Tak to jest jak liderem zostaje drużyna z Niecieczy.


Nic tak nie łagodzi stadionowych obyczajów jak kobieta steward.



Aparaty gotowe?


Śledziu, zaproś zatem panów na boisko.


- Dobra, koledzy, dziś wypruwamy z siebie flaki i jedziemy z tymi pomarańczowymi!
Tjaaaaa...


Kibice na trybunie Tory jeszcze jakby trochę wątpili...


...ale ci na trybunie Górka zaufali w 100%!


Jest gwizdek! No to zaczynamy.


Świetnie po boisku przemieszczali się zawodnicy obu ekip, tylko gdzie jest piłka?


Tak broni Arka Gdynia. Nikt tu się nie prześlizgnie.


A jednak ktoś się prześlizgnął.


W 81 minucie czerwona kartka dla zawodnika Termalici. Teraz coś musi się ruszyć.


- Hej, a może ktoś by mi tak pomógł? - wołał osamotniony napastnik Arki.


Niestety nikt nie pomógł, piąta porażka 0:1 w sezonie na własnym stadionie stała się faktem. Jednym radość, kibicom i piłkarzom Arki znów smutek.


Kibice piłkarzom za bardzo nie mieli za co klaskać więc piłkarze musieli poprzestać na własnych oklaskach.


A zasępieni fani żółto-niebieskich ruszyli w stronę domów zastanawiając się, co znów rodzinie i znajomym odpowiedzieć na jakże wkurzające pytanie "i co, znów wtopili?"


Ale to już przeszłość. Tak było, ale nie będzie, bo przecież zarząd obiecał, piłkarze przyrzekali, a w ogóle los w końcu musi się odwrócić i basta.

0 .:

Prześlij komentarz